Porządki na sokólskim cmentarzu

  • Foto: Adam Matyszczyk

    Foto: Adam Matyszczyk

Dziś na sokólskim cmentarzu było tłoczno i gwarno. Warkot pił łańcuchowych mieszał się z miarowymi uderzeniami siekier, a pośród nagrobków krzątali się młodsi i starsi, przerzucając kłody drewna, nosząc pęki gałęzi i zamiatając chodniki z kory i zrębek. To gremialna odpowiedź parafian na apel proboszcza o wykarczowanie krzaków i uprzątnięcie terenu przy wewnętrznej części muru okalającego nekropolię.   

- Myśl o uprzątnięciu terenu przy murze na naszym parafialnym cmentarzu dojrzewała już dawno, jednak ciągle były inne - ważniejsze sprawy. Ostatnimi czasy jednak bardzo zabolał mnie widok młodych ludzi, którzy korzystając z zakrzaczonego - dającego pewną anonimowość terenu, przychodzili tu grupkami, czy też np. z psami a ich zachowanie było skrajnie odmienne niż wskazana na nekropolii modlitwa. Pomyślałem, iż nadszedł ten czas, kiedy trzeba coś z tym zrobić. Zwróciłem się więc o pomoc do parafian - początkowo do pojedynczych osób, które samodzielnie rozpoczęły pracę. Kolejnego dnia przyszło już ich siedmioro, a w następującą sobotę kolejnych kilkanaście. Dziś, ku mojemu zaskoczeniu, przy wycince krzaków i sprzątaniu śmieci pracuje już ponad 30 parafian i w sporej części są to nowe twarze. Wieść o potrzebie pomocy rozeszła się bardzo szybko i choć pracy jest jeszcze sporo, to w takiej grupie przebiega ona zarówno sprawnie, jak i w bardzo miłej atmosferze - powiedział proboszcz parafii św. Aleksandra Newskiego w Sokółce ks. mitrat Włodzimierz Misiejuk.

Efekty pracy widać już na pierwszy rzut oka. Mur na całej długości został odsłonięty, śmieci w dużej części zebrane, posegregowane i wywiezione, grubsze kłody złożone w stosy, a gałęzie i krzaki zmieniają się w biodegradowalną zrębkę. Trzeba jeszcze wszystko uprzątnąć i wyrównać teren, jednak już teraz nekropolia zyskuje tyleż samo pod względem estetycznym co praktycznym. Miejsca niegdyś porośnięte, teraz mogą być wykorzystane do pochówku, a i optycznie obszar cmentarza przy bramie głównej i po jej lewej stronie, stał się jakby większy - jaśniejszy i przestronniejszy.

Nawet gdy wszystko idzie zgodnie z planem, dobry gospodarz i tak stara się patrzeć w przyszłość.

- Jakie dalsze plany? Ażeby te krzaki nie odrastały, ich korzenie trzeba będzie w jakiś sposób unieszkodliwić. Jeśli tego nie zrobimy, po kilku latach wszystko wróci do pierwotnego stanu i problem powróci. Zapewne już nie mnie, a mojemu następcy, niemniej chcąc tego uniknąć, należy zrobić to porządnie teraz. Kilka lat temu, gdy remontowaliśmy ten mur, można było traktorem objechać cmentarz dookoła. Dziś po tej drodze nie ma już śladu. Gdy zaś już będzie czysto, wierzę, że każdy kto ma nieopodal grób bliskiej osoby, na bieżąco uprzątnie też najbliższą okolicę. Miejsce pochówku naszych przodków pozostanie już tylko strefą sacrum i nie będzie dochodziło do tych nieprzyjemnych sytuacji - powiedział duchowny.

Trudno się adekwatnie zrewanżować za poświęcony czas, za takie zaangażowanie i wysiłek, a często także kwestie materialne jak posiadany sprzęt czy paliwo. I choć w tej konkretnej sytuacji nie było to wcale konieczne, gdyż każdy robił to z potrzeby serca, niemniej słowo dziękuję przybrało dziś kształt pysznej pizzy i gorącej herbaty, którymi proboszcz poczęstował swoich parafian.

- Jestem bardzo zadowolony, że odzew na moją prośbę był tak wielki. Wszystkim zaangażowanym bardzo serdecznie dziękuję i składam niski pokłon do ziemi - dodał z nieskrywaną radością o. Włodzimierz. 

Wiele słów - pozytywnych słów, powiedziano dziś o tej inicjatywie. Parafianie zgodnie twierdzili, że to bardzo dobry pomysł, że cmentarz trzeba było uprzątnąć i z radością poświęcili na to swój czas. Najprościej jak można podsumował to starosta cerkiewny Jan Turko.

- To jest nasz cmentarz, leżą tu nasi przodkowie i naszą sprawą oraz naszym obowiązkiem jest o to miejsce dbać - powiedział.

Podczas rozmów dało się usłyszeć, iż takie "robocze" spotkania pozytywnie wpływają też na integrację lokalnej społeczności. Dają poczucie jedności, przeświadczenie, że razem można zrobić więcej i są impulsem do kolejnych inicjatyw. Dostrzegł to też wikariusz sokólskiej parafii o. Łukasz Ławreszuk.

- Sokółka stanęła dziś na wysokości zadania. Doznałem pozytywnego zaskoczenia widząc jak kilkadziesiąt osób oraz piętnaścioro dzieci sprzątało nasz cmentarz. Rąk do pracy było więcej niż sprzętu, twarze były uśmiechnięte a serca gorące. To bardzo budujące, bo te osoby po pierwsze oddają w ten sposób cześć zmarłym, po wtóre utożsamiają się z parafią, a po trzecie jednoczą się jako społeczność. Myślę, że takie inicjatywy dają nowy zalążek do dalszej pracy. Jest to też sygnał dla nas - duchownych, by wiernych bardziej angażować w życie parafii. By nie tylko oczekiwać, ale też i dawać, by wychodzić z inicjatywą życia okołoparafialnego, czy to festynów, czy też wspólnych wyjazdów i pielgrzymek. Ci parafianie są teraźniejszością naszej Cerkwi, dzieci, które dziś przez zabawę nam pomagały, są Jej przyszłością. Jest potencjał i jest perspektywa, trzeba tylko odrobinę wspólnego wysiłku, by stworzyć wielopokoleniową i odpowiedzialną wspólnotę - powiedział o. Łukasz.

Wartym zaznaczenia jest fakt, iż obecne przedsięwzięcie to nie jedyna inicjatywa parafian o. Włodzimierza. Cykliczne sprzątają cerkiew i kaplicę, oddolnie koszą trawę na cmentarzu, opiekują się opuszczonymi grobami, segregują odpady, sprzedają znicze oraz w razie potrzeby angażują się w inne działania. A jeśli już jesteśmy przy inicjatywie, to serdecznie zapraszamy w przyszłą sobotę (2 grudnia) na sokólski cmentarz, by jeśli pogoda pozwoli, dokończyć to, co już rozpoczęte. Przyjdź, zobacz, pomóż i ciesz się wspólnym dziełem razem z nami. Zbiórka o godz. 10:00.

 

Adam Matyszczyk

Script logo