Jak przygotować koliwo
Już jutro, w pierwszy piątek Wielkiego Postu, w naszych cerkwiach oświęcane będzie koliwo. Tradycja ta odnosi się do wspomnienia św. męczennika Teodora Tyrona (spalonego na stosie w 306 r.) i prześladowania chrześcijan za czasów cesarza Juliana Apostaty (362 r.). Władca ten nakazał skrapiać krwią zwierząt ofiarnych żywność, aby uniemożliwić wyznawcom Chrystusa przestrzeganie pierwszego tygodnia Wielkiego Postu. Święty Teodor zjawił się we śnie biskupowi Konstantynopola Eudoksjuszowi i nakazał, żeby chrześcijanie nie kupowali żywności, lecz jedli pszenicę z miodem i jagodami. W 2017 r., na swoiste warsztaty z przygotowania tej potrawy, zaprosił parafian ks. Włodzimierz Misiejuk. Przypomnijmy zatem na czym polega sztuka przygotowania koliwa.
Aby przygotować koliwo będą nam potrzebne:
- kasza pszeniczna lub orkiszowa
- miód
- skórka pomarańczowa
- suszone morele
- ananas
- rodzynki
- żurawina
- inne owoce, według uznania
- W zasadzie potrawę tę powinno się gotować od podstaw, dodając do gotującej się kaszy najpierw sporą ilość miodu, a w dalszej kolejności pozostałe składniki. Przy końcu gotowania można dodać też odrobinę wina, by subtelnie wzbogacić smak. Następnie warto umieścić naczynie w ciepłym miejscu, by pozwolić kaszy nieco spęcznieć, a co za tym idzie, wchłonąć miód wraz z wywarem z owoców i winem. Tak przygotowane koliwo będzie miało pożądaną, gęstą konsystencję - tłumaczył o. Włodzimierz.
Przygotowując koliwo z już ugotowanej kaszy - np. tej w foliowych woreczkach, trudno będzie taką konsystencję uzyskać. Pomóc może odstawienie potrawy na jakiś czas w ciepłe miejsce, by składniki choć trochę mogły się wzajemnie przeniknąć i wymieszać. Niemniej nie należy się tym zrażać, gdyż nawet w nie do końca zwięzłej konsystencji koliwo jest naprawdę pyszne. Jak je przygotować "na szybko" i w jakich proporcjach? Proboszcz zademonstrował to bardzo obrazowo. Do dużego naczynia wsypał pięć torebek ugotowanej kaszy, dodał do tego pół litra miodu, torebkę suszonych moreli, kilka plasterków uprzednio pokrojonego w kosteczkę ananasa oraz ok. 100 gram soku z granatu, po czym wszystko starannie wymieszał. Ciekawym składnikiem stosowanym przez o. Włodzimierza jest właśnie wspomniana esencja soku z granatu, którą osobiście przywiózł z Ziemi Świętej. Jest ona dość kwaśna i dodana do koliwa, stanowi przeciwwagę dla dużej ilości miodu, nadając potrawie ciekawego bukietu smakowego. Sok z granatu można też zastąpić np. sokiem z pigwy.
Dając potrawie chwilę na połączenie smaków, proboszcz opowiedział o sednie, czyli symbolice koliwa.
- Osobiście uważam, że koliwo powinno się przygotowywać nie tylko w Wielkim Poście, lecz na każdą panichidę. Czy jest to modlitwa w 40 dni po śmierci, czy w kolejne rocznice, przygotowane koliwo błogosławi się, by później wspólnie spożyć, jako pierwszą potrawę - analogicznie jak kutię podczas wigilii. Koliwo jest bowiem symbolem Zmartwychwstania. Ziarno rzucone w ziemię - kiełkuje, dając początek nowemu życiu. Tak też wspominając zmarłych, ich bliscy spożywają kaszę - czyli przetworzone ziarno, mając nadzieję na zbawienie i zmartwychwstanie. W moich rodzinnych stronach, na panichidzie zawsze stało kilka misek z koliwem. Na koniec nabożeństwa duchowny je błogosławił, a wierni wraz z prosforą zabierali do domów i wspólnie spożywali. Generalnie nasi przodkowie zawsze dzielili się kaszą z innymi ludźmi, prosząc o modlitwę za swoich bliskich. Był to też gest dobroczynności - opowiadał duchowny.
Skoro tradycja ta przetrwała do czasów nam współczesnych, z całą pewnością warto ją podtrzymać i przekazać potomnym. W sokólskiej parafii, jak co roku, oświęcenie koliwa będzie miało miejsce po Krestnoj Pieśni. Początek nabożeństwa o godz. 17.00. Proboszcz serdecznie zachęca do samodzielnego przygotowania potrawy i przyniesienia do cerkwi.
Adam Matyszczyk